×

Wspomnienia spikera, czyli mówi dla Was Mariusz Sadłowski

Wspomnienia spikera, czyli mówi dla Was Mariusz Sadłowski

Góra od lewej: W.Świętochowski, M.Roman, M.Sadłowski, M.Szarama, A.Kamiński. Dół: Bartek Majewski, G. Kamiński, J.Sadłowski, T.Sadłowski.
Mariusz Sadłowski

Pewnie spora część z Was kojarzy go już tylko z roli spikera na meczach Narwi (ostatnio znów opuścił to „stanowisko”), tymczasem kilka… oj, już kilkanaście lat temu, występował  z powodzeniem w pierwszym składzie drużyny niebiesko-czerwonych. Mowa o Mariuszu Sadłowskim, znanym również jako „Dyluś”.

Obecnie jest on kierownikiem działu sprzedaży w niebiesko-czerwonej do szpiku kości firmie EL-SAM. Poza tym jest jednym z trenerów młodych adeptów sztuki zwanej piłką nożną w ostrołęckiej Akademii Piłki Nożnej. Nie trzeba go było długo namawiać do powspominania czasów, kiedy kopał w Narwi, a drużyna była jedną wielką rodziną. Chcecie zobaczyć archiwalne fotki z połowy lat 90. ubiegłego wieku? A może dowiedzieć się, kto ukradł buty juniorom Narwi? 🙂  Zapraszam zatem do wejścia w pełną treść tej wiadomości.

Oddajemy głos Mariuszowi Sadłowskiemu. Od razu zaznaczam, że będzie jeszcze ciąg dalszy 😉

O początkach:

 

Narew z połowy lat 90. ubiegłego wieku. Od lewej: Tomasz Nosek, Tomasz Sadłowski, Michał Bednarczyk, Arkadiusz Pyskło (nie "Sałata"!), Wiesław Świętochowski, Mariusz Sadłowski, Rafał Chrzczonowski, Jerzy Zych (w czapce), Piotr Groszyk, Jacek Żylak (podnosi koszulkę), Andrzej Kamiński, Grzegorz Kwiatkowski, Jarosław Sadłowski i Mariusz Nadrowski.

– Zaczynałem przygodę jako 13-letni młokos w trampkarzach w 1991 roku, u trenera Mariana Szaramy. Grałem wtedy jak ostatni stoper, no i jako ostatni obrońca… byłem kilka razy królem strzelców. Modne były wtedy wyjazdy na turnieje na Litwę czy Łotwę (nie pamiętam dokładnie) i tam też się udało parę razy zostać najlepszym zawodnikiem, do dzisiaj nie wiem dlaczego:-)

 

O ówczesnych kolegach z zespołu:

– W trampkarzach mieliśmy zarąbistą ekipę: z bliźniakami [Tomkiem i Jarkiem Sadłowskimi; kuzynami Mariusza – przyp. narvi], Konradem Czapskim, Jurkiem Zychem, Andrzejem Kamińskim na czele. Laliśmy wszystkich wokoło jak chcieliśmy, a graliśmy z rocznikami o rok-dwa starszymi. Pamiętam mecz z Przasnyszem, jeszcze na piachu na boku MOSIR-u. Oni rok-dwa starsi, a my ich ogoliliśmy 10-0. A mnie, ostatniemu stoperowi, udało się strzelić 5 bramek.

– Następnie junior młodszy u trenera Jerzego Tonewy. To były czasy, że tego samego dnia (nie ważne, czy wyjazdowe mecze, czy u siebie) grałem połowę meczu w juniorach młodszych, a cały mecz w juniorach starszych u Waldemara Marczaka i odwrotnie, w zależności od wyniku. Dlatego przygoda z drużyną juniorów młodszych dotyczyła raczej tylko meczów. No i właśnie w juniorach też mieliśmy fajną ekipkę: Robert Pyskło, Grzegorz Surgiewicz, Zbyszek Sobiech, Jarek Myśliwiec, Marcin Roman, Robert Nol, Paweł Błach, Arek Mulinek, bliźniaki… Trochę starszych i sporo młodszych zawodników, ale atmosfera była super. No i w juniorach powtarzał się scenariusz, że w sobotę grałem połówkę w seniorach, a w niedzielę cały mecz w juniorach. Ale nikt nie narzekał.

Na zgrupowaniu z młodzieżą trenerzy Szarama i Tonewo (obaj na środku) oraz Krajewski (stoi w kombinezonie). Najdalej na lewo wysunięty M.Sadłowski, obok A.Kamiński. Na dole 2 od lewej W.Świętochowski, przedostatni - J.Sadłowski. W identycznej czapce po środku fotki - T.Sadłowski.

O pozycji na boisku:

– W juniorach grałem to na prawej obronie, prawej pomocy, to w środku pola… I to samo w seniorach, tyle że czasami w seniorach także w ataku.

O meczach w seniorach:

– Meczów było naprawdę dużo, nie pamiętam dokładnie, ale tak gdzieś od 1995 roku regularnie grałem w seniorach i oczywiście w juniorach. Parę brameczek też się strzeliło, ale ile dokładnie – też nie pamiętam. Pamiętam za to taki mecz z Koroną Górą Kalwarią, który wygraliśmy 4-0 w Ostrołęce. Ja strzeliłem dwie i bliźniaki po jednej bramce, a w Życiu Warszawy napisali w tytule „Sadłowscy kontra Góra Kalwaria 4-0”. Mnóstwo jest takich wspomnień, ale nie sposób wszystkiego wymienić.

W górach... Od lewej: W.Świętochowski, M.Sadłowski, Tomasz Słowik, Krzysztof Mamiński, R.Chrzczonowski, A.Pyskło (j.w. - nie "Sałata"), bracia Sadłowscy.

 

 

 

 

O śmiesznych momentach:

– Z takich dziwnych około piłkarskich przygód warto przypomnieć mecz z Kormoranem Lega Bystry (była kiedyś taka dziwna drużyna) w juniorach, kiedy tamtejsi działacze ukradli nam buty… Musieliśmy wracać do Ostrołęki w sandałach.

O zakończeniu kariery:

– Jeżeli chodzi o zakończenie przygody z piłką nożną to związane jest to przede wszystkim z tym, że pan Jan Zalewski nie widział mnie w składzie. Siedziałem długo na ławce. Potem wymyślili, że mnie zawieszą za rzekomo złe odezwanie się do „działacza” w trakcie meczu. Więc wtedy złożyłem pismo do klubu o wydanie karty. Potem jeszcze próbowali coś tam naprawić, ale decyzję o odejściu podtrzymałem. A dopiero potem podjąłem decyzje o ślubie i w końcu trzeba było się wziąć porządnie za robotę 🙂

(Po kliknięciu w każde ze zdjęć dostaniecie się do dużo większych wersji)

Koniec części pierwszej…

4 comments

comments user
Juri1979

Elooo, no ładnie…ja tych fotek nie pamiętam a jestem prawie na każdej:) Ale coś mi świta, że część tych zdjęć było z obozu w Ludźmierzu (czy jakoś tak) – pamiętam, że wtedy Dyluś wyrwał jakąś góralke i zaciągnął do namiotu hahahahah. A pozostałe są chyba z obozu w Kudowie Zdrój. Mam z tej „epoki” też parę zdjęciówek. Jak coś to mogę podesłać. Czekam z niecierpliwością na cd. Pozdro dla ludzi z Narwi ehhh

comments user
czerwiec

Ale chyba nie był to obóz ze zdjecia z Tonewo, Krajewskim i Szaramą jak wyrywał góralkę. Chociaż……… ha, ha.
Pozdrowienia dla starych piłkarzy Narwi.

    comments user
    narvi

    Musiałby być hiper-zdolny 😉

comments user
mayonez

o i nawet ja się załapałem i to z nazwiska, te małoletnie czasy były niezłe, a te Litwy i Łotwy i …..klatki schodowe to mi się z jednym tylko przypominają Dyluś, pozdro dla wszystkich, trzymta sie

Możliwość komentowania została wyłączona.