Rozmowa z trenerem przed rundą

Tuż przed startem rundy wiosennej przeprowadziliśmy rozmowę z trenerem Dariuszem Narolewskim, na temat przygotowań do ligi, zmian w kadrze oraz… różnic w obecnej i „starej” Narwi.Zapraszamy do lektury!

 

– Wraca trener do Narwi po kilku latach. Wtedy to była Narew prezesa Bartkowskiego w IV lidze, teraz, jak to mówią niektórzy „Narew kibiców”, w A-klasie. Po trzech miesiącach pracy trenera ośmielę się poprosić o opinię – jakie są różnice?

– Patrząc na organizację okresu przygotowawczego, jest dużo lepiej niż było wtedy. Cały okres przepracowaliśmy na boisku ze sztuczną murawą z oświetleniem, wtedy na stadionie mieliśmy tylko pojedyncze treningi, większość była na orliku, zdarzało się biegać po mieście. Teraz co chciałem, to dostałem – przyrządy, salkę do fitnessu. Mogę mówić tylko w samych superlatywach, a to przecież A-klasa.

– Czyli z organizacji trener jest zadowolony, a jak z samymi przygotowaniami?

– Jesteśmy dobrze przygotowani, czego wyznacznikiem był nawet mecz sparingowy z Wissą Szczuczyn. Na tle IV-ligowca fizycznie nie odstawaliśmy, wytrzymaliśmy w dobrym stanie. Założenia odnośnie poszczególnych treningów wykonaliśmy niemal w 100%, dwa razy przeszkodził nam nagły opad śniegu, ale nie było zbytnich przesunięć. Jestem bardzo zadowolony z podejścia zawodników, są bardzo zaangażowani w trening, bardzo dobrze nastawieni mentalnie. Warto tutaj dodać, że ponad 95% kadry przepracowało cały okres przygotowawczy.

– Skoro mowa o kadrze, nie licząc zawodników, których ściągnęliśmy w tym okienku transferowym – z kim trener miał już okazję współpracować wcześniej?

– Nie było to zbyt wielu zawodników. W Narwi prowadziłem Mateusza Pełtaka i Tomasza Jóźwiaka, w Rzekuniance Konrada Sobotkę. Niestety z Danielem Woźniakiem rozminąłem się w Rzekuniu, chociaż znałem jego znaczenie dla zespołu. Co do reszty, nie dane nam było jeszcze ze sobą pracować.

– Nastąpiła duża rotacja w składzie, szczególnie w defensywie. Czy można powiedzieć, że jest całkiem nowy zespół względem jesieni? Długa jest lista odejść.

– Nazwisk jest dużo, ale musimy spojrzeć także na pełnione funkcje w danym czasie. Przykładowo Piotra Dąbrowskiego (I) i Pawła Lutrzykowskiego już pod koniec rundy tak naprawdę nie było, a z takich stałych punktów jesiennego składu zniknął tylko Bartosz Pędzich. Niestety ze względu na kontuzję nie ma także Daniela Dziczka. Reszta chłopaków albo zaliczyła niewiele występów, albo była bardziej wypełnieniem kadry, jak Daniel Dulewicz albo Igor Sumara. W ich miejsce ściągnęliśmy w większości doświadczonych zawodników.

– Ostatnio mieliście spotkanie z prezesem. Czy został postawiony jakiś cel na rundę lub sezon?

– Awans. Mówię krótko, bo nie ma co tego ukrywać, walczymy o awans. Strata do pierwszego miejsca jest duża, bo to 9 punktów, a meczów jest tylko 13, ale na szczęście zadanie nie jest tak karkołomne, ze względu na dwa miejsca premiowane awansem i jedno barażami. Będziemy chcieli zrobić wszystko, żeby wejść do okręgówki, nawet jeśli po barażu.

– Kto może nam w tym najbardziej przeszkodzić? Moim zdaniem największym rywalem może się okazać nie liderująca Konopianka, ze względu na wysoką stratę punktową, ale… Bartnik Myszyniec. A jakie są spostrzeżenia trenera?

– Zgodzę się, że na pewno mocny będzie właśnie Bartnik Myszyniec. Nie skreślałbym Konopek i Pokrzywnicy, zespołów które teraz nas mijają, mając sporą przewagę nad resztą ligi.

 

Rozmowa i zdjęcie: Tomasz Mrozek