Czarni Węgrów 2-1 Narew Ostrołęka

Środowe popołudnie nie przyniosło nam kolejnych punktów. Z drugiej pozycji w tabeli na początku rundy pozostały już wspomnienia i wróciliśmy do punktu wyjścia – do środka stawki. Pocieszeniem jest fakt, że grając w dziesiątkę zdobyliśmy wreszcie bramkę (cztery ostatnie mecze kończyły się dla nas bez zdobyczy bramkowej). Zabójczy był początek meczu. Czarni wyszli na prowadzenie już w 4. minucie, gdy obstawiony czterema naszymi zawodnikami Przemysław Głowacz i tak zdołał oddać celny strzał, z lewej nogi w prawy róg bramki.

Na domiar złego w 17. minucie spotkania Rafał Komosa uciekł przed naszą pułapką ofsajdową i nie zmarnował sytuacji sam na sam z Andrzejem Łyzińskim. Narew szarpała, ale poza kartkami (w tym dwoma dla Jakuba Zalewskiego) aż do końcówki nie było widać. Na trzy minuty przed końcem meczu na listę strzelców wpisał się Tomasz Niedźwiecki, ale było już za późno na odrobienie straty. Asystę przy golu zaliczył Karol Pietrasiak.

W dalszym ciągu jest to ciekawostka, więc informujemy, że mecz sędziowała pani sędzina.

Czarni Alkor Trade Węgrów 2-1 (2-0) Narew Ostrołęka
Głowacz 4, Komosa 17 – Niedźwiecki 87

Narew: Łyziński – Dzwonkowski, Dawidzki [Ż], Zalewski [Ż/Ż/CZ 64], Gawrych – Gontarz (56. Kubat), Strzeżysz – Stachowicz (64. Niedźwiecki), Lelujka (46. Górski [Ż]), Pełtak – Pietrasiak [Ż].