R.Bartkowski – o sezonie 2012/13
Po ostatnim meczu ligowym przyszła pora na podsumowania minionego sezonu. Z racji tego, że trener Marcin Roman był „nieobecny-usprawiedliwiony”, na pierwszy ogień poszedł prezes Robert Bartkowski, z którym ucięliśmy sobie krótką pogawędkę. Pytaliśmy o zakończony sezon, o współpracę z trenerem seniorów, czy o plany na przyszłość. Zapraszamy do lektury.
Narewplus.pl: – Sezon za nami, zajęliśmy w nim 7. miejsce. To dużo, czy mało?
Robert Bartkowski: – Na zbudowanie solidnej drużyny potrzeba czasu i cierpliwości. Ja nie jestem zwolennikiem jakiś nerwowych ruchów. Po rundzie jesiennej 2012/2013 wydawało się, że coś zaczyna zaskakiwać bo zebrała się bardzo fajna grupa chłopaków, którzy wiedza czego chcą i potrafią grać w piłkę. Później okazało się, ze życiowe sprawy trochę zdekompletowały nam kadrę. Drużyna ta miała być piłkarskim samograjem, w związku z tym oczekiwania na koniec minionego sezonu były wyższe niż to 7. miejsce. Trzeba tez powiedzieć, że gdyby trochę dopisało nam szczęcie zajęlibyśmy 3. miejsce, więc niesmak a może maleńki zawód pozostał. Jestem trochę zawiedziony. Tu trzeba dodać, że kończyliśmy sezon bez kilku czołowych zawodników, którzy przechodzili różnego rodzaju zabiegi. Choć jak mówi dyrektor sportowy (Piotr Wiski – przyp. red.) suma pecha równa się sumie szczęścia. Żeby nie było zbyt pesymistycznie, dodam, że udało się chociażby zbudować bardzo ciekawą linię obrony. Przecież przez większość sezonu mieliśmy najmniej wpuszczonych bramek. Była też fajna seria meczów bez straty bramki.
– Widać, że emocje jeszcze z pana nie zeszły…
– Mnie emocje nie opuszczały na każdym meczu. W każdym chciało by się wygrać. Jak to mówił mój kolega, zawsze uważałem, że gramy choćby o przysłowiowe złote kalesony. Nie zawsze się to udawało. Jeździłem z drużyną na wszystkie mecze wyjazdowe, często zaniedbując inne obowiązki, ale chciałem, żeby zawodnicy widzieli też moje zaangażowanie, że bardzo mi zależy.
– To który mecz najbardziej zapadł w pamięć?
– Najbardziej w pamięć zapadają zawsze mecze „derbowe”, one maja dodatkowy smaczek: Przasnysz, Ostrów Mazowiecka. Wyszków, ale są też te, które pamiętamy z zupełnie innej, niż sportowa strony – patrz mecz z Mławianką. Cieszę się, że jak dotychczas wychodzi na nasze jeśli chodzi o Pana sędziego Ciecierskiego, ale co dalej – zobaczymy. Sędziowie czasem darowali punkty naszym rywalom. Tak też było w Wyszkowie, czy ze wspomnianą Mławianką. Jednak najbardziej martwią mnie wyniki w Żurominie, Pułtusku, czy ostatni mecz z Gąbinem. To powinny być w każdym z tych meczów pewne 3 punkty.
– A jak się układała współpraca z trenerem Marcinem Romanem?
– Tu trzeba zacząć od początku. Po rozejściu się naszych dróg z trenerem Puławskim było kilku trenerów, którzy chcieli u nas pracować. Wspomnę choćby byłego trenera ŁKS-u Łomża, byłego trenera Orła Kolno, czy kilku naszych „lokalnych” trenerów. W pewnym momencie przyszło mi do głowy, żeby zaryzykować i spróbować z kimś młodym, kto ma inne, świeże spojrzenie. Wtedy wybór padł na Marcina Romana doświadczonego zawodnika i z Marcinem szybko się dogadaliśmy. Marcin znał klubowe realia a mnie spodobało się jego zaangażowanie i pomysły. To była bardzo odważna decyzja z mojej strony. Niektórzy pukali się w czoło i pukają się dalej, ale ja tej decyzji nigdy nie żałowałem. Współpraca z trenerem, pomimo kilku cichych dni jest OK.
– Cichych dni?
– Wiem, że mam trudny charakter, choć trenerowi też nic nie brakuje (śmiech – przyp. red).
– Pewnie myślicie już o kadrze na następny sezon – wiadomo już, kto na pewno odchodzi?
– Na tę chwilę, po wstępnych rozmowach, wszyscy zawodnicy zostają. Do tego wrócą z wypożyczeń Szymon Nowak i Piotrek Dąbrowski. Z trenerem mamy listę zawodników, których byśmy widzieli w klubie i planujemy wzmocnienia. Jesteśmy już z niektórymi zawodnikami „po słowie”, ale na razie nie podam nazwisk. W kontekście reorganizacji ligi musimy mieć szerszą kadrę.
– Do kiedy piłkarze mają wolne i kiedy ruszają przygotowania?
– Teraz jeszcze króciutki okres roztrenowania i – o ile mnie pamięć nie myli – to zawodnicy zaczną treningi 9 czy 10 lipca. Mam nadzieję, że w pełnym składzie, poszerzonym o kilku nowych, ambitnych zawodników. Wiem, że dyrektor sportowy Piotr Wiski już kontaktował się z mocnymi klubami w sprawie meczów sparingowych.
– Coś już na ten temat można powiedzieć?
– Martwię się trochę, bo komplikuje się sprawa z boiskami. MZOS-TiIT zamyka boiska do końca lipca, a to stawia pod znakiem zapytania granie spotkań sparingowych u siebie…
– Poproszę jeszcze o jakieś słowo podsumowania minionego sezonu.
– Korzystając z możliwości chciałbym bardzo podziękować wszystkim kibicom: i tym z trybuny krzesełkowej, i tym z klubu kibica, którzy w doli i niedoli przychodzą na mecze naszych drużyn. Dziękuję za wspaniałe oprawy meczów zrobione przez NU’12. Przysporzyły nam one trochę kłopotów, ale myślę, że przed nowym sezonem usiądziemy po raz kolejny z kibicami i zastanowimy się, jak to wszystko lepiej zorganizować, żeby i klub i kibice czerpali z tego dopingu niczym niezmąconą radość. Dziękuję wszystkim, którzy w minionym już sezonie pomagali jak mogli w organizacji meczów, czy pracy w klubie. Dzięki takim ludziom jestem spokojniejszy o przyszły sezon.
– Kibice pytają też o bieżące sprawy z działalności Klubu. Może pan coś przybliżyć?
– Dziś już patrzymy w przyszłość. Miniony sezon to już historia, choć poczucie niedosytu zostało. Jesteśmy w trakcie nowego naboru do grup młodzieżowych, a właściwie dzieci do klubu. Trenować będą je znani w Ostrołęce doświadczeni trenerzy, chcemy się rozwijać i to jest konieczność, więc tworzymy nowe grupy. Chcemy wrócić do wspaniałych tradycji tego klubu. Pracujemy, aby lepiej się działo w klubie, czego przykładem niech będą podpisane umowy np. z fundacją „Młodzi – Młodym” na przekazywanie 1% z podatku, jest udział w akcji „Wspieramy klub” i kilka innych nowych, ciekawych rozwiązań. To chyba tyle.
– Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję. Do zobaczenia na meczach Narwi w przyszłym sezonie, w którym spróbujemy wrócić do grona III ligowych klubów. Choć zdaję sobie sprawę, że będzie bardzo ciężko.
Rozmawiał + foto: Tomasz Mrozek (narvi; narewplus.pl)